Narciarz z Jeleniej Góry zginął na stoku w Szklarskiej Porębie. Uderzył w hydrant do armatek śniegowych.
- Narciarz uderzył w hydrant do armatek śniegowych w miejscu, gdzie nartostrada Śnieżynka przechodzi w Puchatka - powiedziała Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy KPP w Jeleniej Górze. - Znajduje się on już poza trasą na linii, gdzie zaczynają się drzewa. Nie był więc specjalnie oznaczony.
Poszkodowany nie miał kasku. - Z obrażeń widocznych miał rozcięty łuk brwiowy - dodaje rzecznik. - Dopiero szczegółowe oględziny mogą jasno określić przyczynę zgonu. Pamiętajmy jednak, że kask ratuje życie i zalecałabym go również dorosłym.